Przedstawianie osób transseksualnych jako męczenników narodu, niezrozumiałych, nietolerowanych i nielubianych uważam za coś niepoprawnego - o spektaklu "Ciała obce" w reż. Kuby Kowalskiego na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie pisze Bartosz Borek z Nowej Siły Krytycznej.
Kilka dni temu w "Gazecie Wyborczej" (nr 44 z 22 lutego 2012) Jacek Pawlicki w artykule "Problem dziewczynki w ciele chłopca" opisuje historię pięcioletniego chłopca, chorującego na GID, czyli zaburzenie identyfikacji płciowej. Osoby cierpiące na ten zespół nie akceptują swojej fizycznej płci. Nieudolnie napisany artykuł kreśli obraz dziecka, które należy leczyć, aby w przyszłości nie miał problemu z wyborem najkorzystniejszej dla siebie płci. Sztukę poruszającą problem analogiczny - aczkolwiek opowiadaną z perspektywy osoby umierającej, która zdecydowała się w młodości na korektę płci - widziałem na sopockich deskach Teatru Wybrzeże. Sztuka Julii Holewińskiej "Ciała obce" w reżyserii Kuby Kowalskiego opowiada o działaczu Solidarności żyjącym na początku lat 80, dla którego problemem równie ważnym jak walka z komuną jest bitwa wewnętrzna, polegająca na ukrywaniu swojej prawdziwej tożsamości. Protagonista czuje się kobietą zamkniętą