W powszedniej szarzyźnie repertuarowej naszych scen wyróżniają się teatry, które świadomie i w sposób różnorodny budują swój sceniczny image. Ostatnie zrealizowane premiery w Teatrze im. W. Horzycy w Toruniu tezę tę dobitnie potwierdzają. W ciągu dwóch wieczorów można było obejrzeć - "Ławkę", składającą się z "Ławeczki" Gelmana i z "Opowiadania o ZOO" Albee'ego w reżyserii Andrzeja Bubienia, potem "Końcówkę" Becketta w realizacji scenicznej Iwony Kempy.
Sztukę Gelmana i Albee'ego łączy tytułowa ławka, będąca jedynym elementem adaptowanej przestrzeni teatralnej foyer, w konsekwencji miejscem spotkania dwojga bohaterów. Na maleńką scenę zastawioną jedną ławką wchodzi najpierw Gelmanowski ON. "Czy znajdzie pan zapałeczkę?"- tymi słowami zaczepi go za chwilę ONA. "Dla takiej fajnej babeczki zawsze znajdę zapałeczkę" - odpowie ON. Ten moment rozpoczyna prawie półtoragodzinny seans, podczas którego będziemy przysłuchiwali się rozmowie dwojga przypadkowo spotkanych ludzi. Choć jak twierdzi ONA spotkali się już raz w tym miejscu rok temu. Tylko, że wtedy ON był Jurą, bo teraz jest Kolą by za chwilę stać się Aleksym. Natomiast dokument tożsamości stwierdza, że jest Fiedią. Sytuacja JEJ jest zdecydowanie mniej skomplikowana, choć może tylko pozornie. Wiera, bo tak ma na imię, jest, samotnie wychowującą syna, rozwódką. Oczywiście szuka mężczyzny, który byłby oparciem w JEJ bezbarwnym życiu,