"Ferdydurke" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Licealiści mogą obejrzeć "Ferdydurke" Artura Tyszkiewicza w Teatrze Polskim. Ale jako lekturę nadobowiązkową. "Człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna" - szkoda, że ta myśl z "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza w spektaklu Artura Tyszkiewicza "nie zachwyca". O "Ferdydurke" kilka miesięcy temu stoczyła się batalia po tym, jak minister edukacji Roman Giertych chciał usunąć wyszydzającą tradycyjny system edukacji książkę z kanonu lektur obowiązkowych. Książka do niego wróciła. Historia literatury zachichotała. Samo to wydarzenie jest niezłym materiałem na spektakl. Reżyser Artur Tyszkiewicz ocala z niego jedynie "gębę" Giertycha. Maskę byłego ministra przywdziewa jeden z uczniów w scenie pojedynku na miny. Poza tym dzieło Tyszkiewicza jest skrótem szkolnej lektury, z kilkoma sprawnie zagranymi scenkami i zabawnymi zapożyczeniami ze współczesnej kultury. Całość,