Na teatralnych scenach niepodzielnie rządził w zeszłym tygodniu Witold Gombrowicz. Tegoroczny jubileusz pisarza będzie dla nas raczej gorzką pigułką niż radosną fetą. I dobrze. Naprawdę najwyższy czas ją sobie zaaplikować.
Rzadko się zdarza, żeby w ciągu paru dni dostać taką teatralną dawkę jednego autora. No, chyba że na jakimś monograficznym festiwalu. Tymczasem przegląd twórczości Witolda Gombrowicza odbył się w Poznaniu i okolicach niejako spontanicznie i to na trzech różnych scenach: "Trans-Atlantyk" w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, wznowienie (bardzo odmienione) spektaklu "Transss..." Polskiego Teatru Tańca zagrane w Słodowni Starego Browaru oraz przedpremiera "Tajemnicy" Porywaczy Ciał pokazana w Teatrze Ósmego Dnia. Lada moment (22 października) czeka nas też premiera "Opowieści argentyńskich" - autorskiej interpretacji twórczości pisarza dokonanej przez Pawła Kamzę w Teatrze Polskim. Pewnie gra się tego Gombrowicza trochę "na zamówienie", bo oficjalnie ogłoszono "jego rok". Ale nawet jeśli jest w tym jakieś ziarno prawdy, to i tak warto się z nim zmagać. Tym bardziej że Gombrowicza nie tak łatwo potraktować "okoliczności