Od pamiętnej pierwszej inscenizacji "Ferdydurke" Z. Wróbla w Teatrze Studio minęło sporo lat. Do dziś "Ferdydurke" nie zdołał nikt ujarzmić. W warszawskiej inscenizacji sprzed lat zabrakło jednak samego Gombrowicza, w oparach intelektualnych zginął jego biologiczny absurd. 24 marca w toruńskim Teatrze im. Wilama Horzycy zagrano "Ferdydurke". Tym razem wyreżyserował ją Waldemar Śmigasiewicz, młody warszawski twórca, dla którego "Ferdydurke" jest jedną z pierwszych samodzielnych prac w teatrze. Znany jest stołecznej widowni z inscenizacji "Świętej Joanny" Shaw'a. Gombrowicz swej powieści nadał Formę, która nie podlega klasyfikacjom. Forma staje się konstrukcją, wyczuwamy ją instynktownie. Sceniczna adaptacja Henryki Królikowskiej ma konstrukcję, a dopiero na scenie uzyskuje formę. Ale i owa forma Śmigasiewicza nie daje się określić. Wybiega jakby poza istniejące granice. Istnieje autonomicznie. "Ferdydurke" zbudował według porządku powieści, w
Tytuł oryginalny
Gęba Śmigasiewicza, czyli drugi raz Ferdydurke
Źródło:
Materiał nadesłany
Radar nr 17
Data:
26.04.1984