"Śmierć i dziewczyna" chilijskiego dramaturga Ariela {#au#2032}Dorfmana{/#} w reżyserii Jerzego {#os#2530}Skolimowskiego{/#} bardzo szybko przestała być grana w Warszawie. Tej samej sztuce w reżyserii Krzysztofa {#os#2533}Zanussiego{/#} w Poznaniu widzów nie zabraknie. Nie dlatego jednak, że jest to spektakl wybitny. Krzysztof Zanussi zaproponował nam teatr bez specjalnych efektów i inscenizacyjnych pomysłów, w skromnej, naturalistycznej scenografii Ewy {#os#560}Starowieyskiej{/#}. Wszystko w nim miało się wydarzyć za sprawą aktorów oraz współczesnej - u nas mało znanej a na Zachodzie głośnej - sztuki, dotyczącej relacji kat - ofiara i problemu przebaczenia. Wiele osób wybierze się na to przedstawienie i wcale im tego nie odradzam. Myślę jednak, że reżyser za bardzo uwierzył w moc anegdoty, która przykuje widzów do krzeseł. Jako przedsięwzięcie teatru-instytucji - ten spektakl się sprawdza. Mówi do widza nazwiskiem reżysera, na
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wielkopolska nr 268