"Śmierć Dantona" Georga Büchnera w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Kto płaci najwyższą cenę za szaleństwa przywódców rewolucji? Biedni i kobiety. Autora "Śmierci Dantona" Georga Büchnera bardziej niż skutki rewolucji interesuje uwikłanie jednostki w jej mechanizmy. Bo, jak mówi sarkastycznie Danton, zawsze jesteśmy w teatrze, choć nas w końcu zarzynają całkiem na serio. Niektórzy krytycy zarzucają autorowi, że wbrew temu, co zapowiada tytuł, nie będziemy świadkami śmierci bohatera. Niesłusznie. Cały monolog Dantona, a do tego sprowadza się tekst sztuki, wyraża pragnienie śmierci. Grób to jedyne miejsce, gdzie bohater mógłby znaleźć spokój. Może w zaświatach przestałyby go dręczyć wyrzuty sumienia? Powołane przez Dantona instytucje stają się narzędziem terroru w rękach jego następców. Ta wczesna sztuka Büchnera to opowieść o klęsce - o paradoksie! - zwycięzców. Autor pokazuje rewolucjonistów, którzy jak Robespierre dyszą żądzą mordu. Ale też tych słabych, pogubionych, samotnych. Do t