"Bal w Operze" w reż. Lecha Raczaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Małgorzata Karbowiak w Kalejdoskopie.
Kulminacją przedstawienia jest polonez. W tym tańcu, któremu w Teatrze Nowym (premiera "Balu w Operze" 7 XI) towarzyszy narkotyczna muzyka "na żywo", wykoślawionym, skarykaturowanym, lecz mającym oznaczać dumne poczucie uczestnictwa w narodowym rytuale, odnajdujemy Tuwima, ale i siebie dziś. To jeden z głównych wątków spektaklu - obnażanie pustki gestów manifestujących chęć działania w imię jakichś wartości, jedynego nierzadko sposobu na współistnienie z innymi. Takiego sposobu, którego sens określa przede wszystkim stosunek do pieniędzy i zdolność bycia skutecznym za wszelką cenę, bez poddania się kwalifikacji moralnej. Dotyczy to i posiadaczy władzy, i wszystkich innych ludzi. Ale nie przypadkiem słyszymy tak często - za autorem "Balu w Operze" - słowo ideolo, nicowane na wiele sposobów. Może wszystko ma swoją cenę, łącznie z "patriotyzmem"? Za Tuwimem spektakl ten określa za pomocą poetyckich skojarzeń, ludzi - metafor, przedmiotów - z