"Do Damaszku" w reż. Jana Klaty ze Starego Teatru w Krakowie na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Znamy legendę, jaką niesie spektakl Jana Klaty w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie: był skandal i próba przerwania przedstawienia. Ale przeniesiony do współczesności dramat Strindberga nadal wprowadza mroczną atmosferę i odsłania zakamarki duszy niepokornego artysty. Niektórzy mówią, że Klata autobiograficznie uwidocznił samego siebie. I bardzo dobrze. Materiał to równie ciekawy jak w pierwowzorze. Do tego spektakl jest całkiem klatowski - poszczególne epizody oddzielają od siebie głośne odcinki hard rocka dobrane przez reżysera, tym razem wzbogacone sekwencjami quasi-klasycznymi. W świecie teatru mówi się teraz: "To by w Krakowie nie przeszło". Tyle zostało z afery. Można tylko się zastanawiać, co w spektaklu wywołało taki sprzeciw, skoro na scenach całego kraju zdarzają się rzeczy o wiele bardziej absurdalne i skandaliczne. Tu zaś mamy kilka rewelacyjnych kreacji aktorskich (np. Krzysztofa Globisza i Doroty Segdy), chłoniemy logicznie zarysowan