"Sen o jesieni" w reż. Pawła Miśkiewicza w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Ton smutnej zadumy, absurdalnego mieszania realności i snu. "Gdzie się podziało życie" - pyta Matka w "Śnie o jesieni". Ono jest, tyle że w jakichś skrawkach, rozpaczliwych fragmentach, ożywianych na... cmentarzu. Tam właśnie spotyka się pięć postaci pozornie najbliższych sobie. Zjawia się Mężczyzna (Dariusz Siatkowski), kobieta, z którą jest, a może raczej chce się czuć związany (Halina Skoczyńska), przychodzi była żona, Anna (Barbara Marszałek), jedyna osoba, która ma tutaj imię, są rodzice (Barbara Wałkówna i Maciej Małek). Są żale, zdawkowo wypowiadane pretensje. Rośnie piramida absurdu, pustka zmieszana z wyobrażeniami o namiętnościach, wzajemnych emocjach i obowiązkach. Przetacza się całe życie i nie dzieje się nic, tyle że trudno też uznać za przekonujące stwierdzenie "Nigdzie, kochana, nie ma świata, prócz wewnątrz", skoro żadna z postaci nie dąży do samotności, a wręcz zabiega o bliskość. Wszyscy tu na coś czekają,