"Merylin Mongoł" w reż. Bogusława Lindy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Marek Kujawski w serwisie Teatr dla Was.
Adaptacja sceniczna sztuki "Merylin Mongoł" Nikołaja Kolady w reżyserii Bogusława Lindy doczekała się wielu pozytywnych, a nawet entuzjastycznych recenzji. Nie tylko trochę z przekory, dołożę odrobiny dziegciu do tego słoika miodu. Reżyser odczytał dramat dosłownie, w jego podstawowej warstwie znaczeniowej. Sztuka została całkowicie odarta z metafizyki, od której cała wręcz pulsuje. Siłą tego dzieła scenicznego nie jest tragikomiczna wizja rzeczywistości Szypiłowska, lecz jej niejednoznaczność i tęsknota bohaterów za innym życiem, za wyrwaniem się z letargu i beznadziei codzienności. Wskazówek do innego odczytania dramatu, od tego, który proponuje nam Bogusław Linda, jest wiele; może nawet jest ich zbyt wiele. Każda z postaci kreuje swój własny świat, do którego stara się uciekać za wszelką cenę (wizje, udawana - lub nie - choroba psychiczna, macierzyństwo, alkohol, literatura, brutalizacja wszelkich działań). A kiedy ucieczka we