Szczecin - jak w tytule pierwszego projektu Weroniki Fibich z Kany, ukryty jest pod powiekami. Trzeba go stamtąd mozolnie wydobywać na jawę. Trzeba go budzić i kształtować, jak mityczną Galateę. Tak jest właśnie z kulturą. Szczecin od nowa trzeba więc wydeptać, wychodzić, wymyślić. A kultura w Szczecinie - tym bardziej ona, tym bardziej - tu, wymaga empatii, dobrego słuchu na otaczające nas już od dawna, współbrzmiące z echem dawnego, dźwięki, na te podskórne szepty, na te donosy spod przymkniętych powiek - pisze Joanna Giza-Stepień, na marginesie dyskusji o projekcie prof. Hausnera.
Od kilku miesięcy trwają prace nad radykalną reformą finansowania i zarządzania kulturą. Program zmian przygotowuje zespół ekspertów pod kierunkiem profesora ekonomii, wicepremiera i ministra gospodarki z ramienia SLD w latach 2001-2005, Jerzego Hausnera. Reforma Hausnera - To najbardziej od czasu reformy samorządowej lat 90. rewolucyjny pomysł z dotychczasowych propozycji zmian w kulturze! To zamach na i tak słabą kulturę - krzyczą na alarm dyrektorzy instytucji samorządowych w Polsce, także w Szczecinie. Swoimi obawami dzielą się dyrektorzy i pracownicy Teatru Współczesnego, Filharmonii Szczecińskiej, Teatru Polskiego, Teatru Lalek "Pleciuga". Najbardziej obawiają się, że bez centralizacji, a z drugiej strony - w dobie ciągłego kryzysu i upolitycznienia mecenatu samorządowego i niewystarczającego lokalnego wsparcia, instytucje - tak o statusie miejskich, wojewódzkich, jak i narodowych, przestaną się rozwijać, a nawet upadną. Czego mają dotyczy