- Franek? - Franek. - Tu Leszeczek. Będę. Tak to mniej więcej wyglądało, niby zwyczajnie, ale tajemniczo, chociaż rozmowa była bezprecedensowa: szefunio rozmawiał z duchem. Podwójnym. Raz - bo Franka chyba jednak w ogóle nie ma, a za jakiegoś Kimono od paru lat podaje się kilku facetów. No a dwa - bo dobra rozrywka też jest złudą, marą, fantomem, a tu się zanosiło na dobrą. Poszliśmy. Pan Leszeczek od razu wszczął śledztwo: dlaczego Sala Kongresowa pełna, chociaż bilety drogie? Okazało się, że ludzie po prostu chcieli przyjść na głośny już w całym kraju spektakl Teatru Muzycznego w Gdyni "Drugie wejście smoka, czyli Franek Kimono Story". Brawa, westchnienia, śmichy-chichy. Zabawa pyszna. Muzyka idzie na całe gardło, przedstawienie pełną parą. Balet, ciuchy, światła, kolor, dowcip - wszystko razem. Coś tam mówią, że kręcą film, ale wszyscy się domyślają, że to pretekst do zaśpiewania przebojów Fronczewsk
Tytuł oryginalny
Gdzie jest Franek?
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki Nr 4