Niemal milion złotych wydają rocznie władze Gdyni na funkcjonowanie Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Dzieje się tak, choć w GSF kształci się zaledwie 11 osób. Marcin Horała, opozycyjny radny Prawa i Sprawiedliwości, uważa, że to wyjątkowo wysoka kwota.
- Nie rozumiem, dlaczego na kształcenie garstki osób wydajemy w skali roku z publicznych pieniędzy aż 1 mln zł - mówi radny. - Priorytetem gdyńskiego samorządu z pewnością nie jest wychowywanie kilkunastu reżyserów za tak potężne pieniądze. Są pilniejsze wydatki, tym bardziej że realia budżetowe są trudne. Koszty funkcjonowania tej szkoły zdecydowanie przewyższają zyski z jej prowadzenia. Z argumentami radnego Horały nie zgadza się jednak Jerzy Zając, dyrektor Urzędu Miasta Gdyni. Podkreśla on, że roczny koszt kształcenia jednego ucznia GSF (85 tys. zł) i tak jest niższy od kwot wydawanych w innych takich placówkach w Polsce, gdzie pochłania on od 120 do nawet 180 tys. zł. GSF przynosi też Gdyni, chcącej uchodzić za filmową stolicę Polski, duży splendor, a jej wychowankowie zaczynają odnosić sukcesy na prestiżowych festiwalach. - Należy podkreślić, że kadra GSF to w dużej części twórcy i wykładowcy o znanych nazwiskach i usta