I znów w Gdyni kilka majowych dni upłynie pod znakiem teatru. Szykuje się trzecia edycja R@Portu, festiwalu, który zaprezentuje współczesne polskie sztuki. Za wcześnie, by mówić o tradycji, wystarczająco - by już nie pytać, dlaczego tutaj i po co. Wiadomo - impreza się przyjęła, jest oczekiwana, ma swoją publiczność.
Rangę festiwalu podniesie zapewne Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna, wyróżnienie ustanowione przez prezydenta miasta, które zostanie przyznane i wręczone w tym roku po raz pierwszy. Do konkursu mogły być zgłaszane sztuki pisane po polsku, przez żyjącego autora, nigdzie dotąd niewystawiane. Napłynęło ponad 200 tekstów. Nagrodzonych poznamy wkrótce. Jacek Bunsch, twórca i dyrektor R@Portu, miał świetny pomysł na tę imprezę. Uznał, że powinna mieć godnego patrona, swoisty punkt odniesienia dla spektakli ubiegających się o wzięcie w niej udziału. Co więcej, nie zadekretował mistrza raz na zawsze, ale chce, by każdorazowo młodzi twórcy mogli się zmierzyć z inną wielką indywidualnością. Dwa lata temu był to Witold Gombrowicz, poprzednio - Tadeusz Różewicz, teraz - Sławomir Mrożek. Panie i panowie autorzy, reżyserzy i wszyscy artyści teatru: w tym roku znów równaj w górę, do Mrożka! W rozmowie z Janem Bończą-Szabłowskim, który przygląd