Konkluzji nie było, bo być nie musiało. Ważne były drogi, jakimi próbowano do niej dojść. Temat do dyskusji "Czy Conrada można filmować?" rzucony został w miejscu do tego najodpowiedniejszym - na pokładzie blisko stuletniego żaglowca "Dar Pomorza", o którym Joseph Conrad Korzeniowski na pewno wiedział, że istnieje.
Spierali się wybitny reżyser Andrzej Żuławski [na zdjęciu], [były] redaktor naczelny "Filmu" Marcin Prokop oraz Krystian Nehrebecki, aktor z zawodu i pomysłodawca Festiwalu Conrada w Gdyni. - Książki Conrada można przenieść na ekran, ale zależy, kto się za to bierze - twierdzi Prokop. - Udało się to Coppoli i Hitchcockowi, reszta to porażka. - Tej literatury nie da się zamknąć w szufladzie. Jednak zawsze pierwowzór literacki jest piękniejszy. Kino i literatura to nie brat i siostra, a tylko kuzyni. Są blisko, ale trzymają dystans - mówił Andrzej Żuławski, który sam został poproszony przez Amerykanów o napisanie scenariusza do "Jądra ciemności". - Wymigałem się, bo nie bardzo wiedziałem, jak się za niego zabrać. Książki Conrada nie są łatwe do przeniesienia na ekran. W Polsce pokusił się o to dotychczas tylko jeden reżyser. W 1976 r. Andrzej Wajda nakręcił "Smugę cienia". - Goniłem za nastrojem, za ulotnością słów, za niedopowie