Czy trzecia w historii teatru inscenizacja musicalu o metamorfozie prostej kwiaciarki w londyńską damę ma sens? Czy kogoś jeszcze wzrusza operetkowa historia z happy endem? Okaże się dziś podczas premiery "My Fair Lady" w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
- Skoro mamy kryzys, to chyba warto oprzeć się na tytule, który ludzie znają - żartuje reżyser Maciej Korwin. Znają, więc według dewizy filmowego inżyniera Mamonia, na pewno go polubią? Dzisiejsza premiera klasycznego musicalu "My Fair Lady" w gdyńskim Teatrze Muzycznym i kolejne spektakle pokażą, czy trójmiejska publiczność, zwłaszcza ta starsza, jest spragniona przedstawień operetkowych, które przed laty królowały na gdyńskiej scenie, a dziś pojawiają się rzadko. Komplet widowni podczas zeszłorocznej inscenizacji "Zemsty Nietoperza" (w ramach Festiwalu Teatrów Muzycznych przywiózł ją do Gdyni Teatr Muzyczny z Poznania) i pojawiające się opinie, że takich produkcji w Trójmieście brakuje, mogą potwierdzać ten niedosyt. Odbiór nowej wersji "My Fair Lady" pozwoli odpowiedzieć na to pytanie. W historii gdyńskiej sceny to już trzecia inscenizacja musicalu z librettem Alana Jay Lernera i muzyką Fredericka Loewe. Po raz pierwszy tytuł zagośc