"Człowiekiem być nie warto, Aniołem nie wartą trza być Bogiem lub nicością". Może te właśnie słowa Hrabiego Henryka, zaakcentowane w tekście "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego, stanowią klucz do znakomitej inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego, który ostatnim w tym sezonie spektaklem w Teatrze Narodowym sięgnął po "Nie-Boską" powtórnie. Reżyser zachłysnął się dojrzałością intelektualną Krasińskiego, któremu w proroczej wizji ludzkości dorównywał jedynie Norwid. Istota dramatu Spektakl Grzegorzewskiego ma wszelkie cechy "impresji na temat". Zwłaszcza że tekst "Nie-Boskiej" nie tylko został skrócony, ale także uzupełniony o fragmenty nieznanych poematów Krasińskiego. Ale jest to impresja, która nie tylko nie kaleczy dzieła, ale wydobywa z niego to wszystko, co stanowi istotę dramatu. Taki sposób odczytania tekstu, rozłożenia akcentów tak, by wszystko stało się jasne jak błyskawica i logiczne jak rozwiązanie zawiłej szarady
Tytuł oryginalny
Gdybym miłości nie miał...
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość niedzielny nr 30