Nie chciała być Peszek, bo jest dziwna i nie robi tego, co inni. Uzależnia się. Ostatnio od wąsów, które założyła przy okazji premiery "Być albo nie być". Z KATARZYNĄ KRZANOWSKĄ-PESZEK rozmawia Katarzyna Kachel
Błażej mi powiedział, że to ty go zarwałaś. - Bo to prawda. Faktycznie był taki nieśmiały? - Skąd. Zapewniał mnie o tym z ręką na sercu. - Kłamał. Kłamał. Był energicznym podrywaczem. Wszystkie koleżanki się w nim kochały. Przystojny, śliczny i okrutnie rozpieszczony przez dziewczyny. Ty go nie rozpieszczałaś? - Oczywiście też. Tym bardziej, że wcześniej pomógł mi zdać do szkoły teatralnej. Jak to? - Podrzucił mi ściągę do toalety. Miałam więc w sumie wobec niego dług wdzięczności. Spłaciłaś? - Od 17 lat spłacam... Skąd Ty się Kaśka wzięłaś w Krakowie? - Z Krosna. Przyjechałam tu na studia. Od razu do szkoły teatralnej? - Od razu, ale się nie dostałam. Powiedzieli, że jestem jakaś niedojrzała. Zaczęłam więc studia na romanistyce, gdzie akurat mnie w tym samym roku przyjęli. Chciałaś być aktorką? - Cholera wie, kim chciałam. Byłam pilna, dobrze się uczyłam, grałam, ale nie recytowała