"Balladyna" w reż. Bogdana Cioska w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Justyna Hofman-Wiśniewska na stronie internetowej Polskiej Sekcji AICT.
I zaczną żyć. W nas i obok nas, bo lalki, te wypalone kukły wypełnione trocinami, z pustymi oczodołami to my. Żywi jak martwi. Na scenie wóz kuglarski, wokół pogański taniec i stuk uderzających o siebie kamieni, którym rytmizują przestrzeń Chochlik i Skierka. Głuche dźwięki mające w sobie dziwną i tajemną moc. Tak rozpoczyna się historia zła drzemiącego w ludziach, demiurga - szatana, którego byle impuls może wyzwolić. I ożywić. Lalki o pustych oczodołach, grzechot ich drewnianego kośćca i szelest trocin, którymi są wypełnione. To - my? Po drugiej stronie tego teatralnego lustra? Żywi umarli za życia? Kręcący się bezmyślnie i bezrozumnie po labiryncie świata, żyjący życiem nierzeczywistym, umierający nie dotknąwszy prawdziwego życia. Szelest trocin, stuk kamieni to nas wypełnia. I pustka oczodołów. Balladyna Juliusza Słowackiego może być baśnią tylko, ale może też być Wielką Tragedią. W krakowskim teatrze Groteska w re