Pracownicy opery protest swój wszczęli z uwagi na tęsknotę za Janem Kulczykiem, wielkim miłośnikiem muzyki poważnej. Np. "Andrea Chenier", najlepsza opera, jaka powstała kiedykolwiek w Poznaniu, nigdy by nie powstała, gdyby nie dobry wujek Kulczyk. Budżet przedstawienia wynosił bowiem 1,7 mln zł, czterokrotnie więcej niż przeciętnego spektaklu - o konflikcie w Teatrze Wielkim w Poznaniu pisze Maciej Mikolajczyk w tygodniku Nie.
Bez doktora Kulczyka Poznania nie stać nawet na operę. Co tu kryć - zniknięcie ze sceny tego wybitnie utalentowanego solisty szalenie zubożyło polską kulturę. A najbardziej jej niezwykle istotny kawałek, a mianowicie Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu. Czego najdobitniejszym dowodem jest bunt zespołu teatralnego. Oto 228 pracowników co stanowi 52 koma 413 proc. załogi, w desperacji skrobnęło list protestacyjny do marszałka województwa. Sławomira Pietrasa, dyrektora opery, oskarżono w epistole o następujące przestępstwa: - Z desek teatru zeszła najlepsza opera, jaka powstała kiedykolwiek w Poznaniu, czyli "Andrea Chenier" [na zdjęciu]. - Na deskach teatru nie śpiewał Wojciech Drabowicz. - Oba fakty łączy to, że dyrektor teatru nie znosi talentów większych od siebie. - Dyrektor nie wykorzystuje potencjału załogi, promuje sztampę i rzadko zaprasza światowej klasy solistów. List zwieńczono prośbą o interwencję w celu podniesien