- Słowo jako medium komunikacji zostało w teatrze mocno zdegradowane. Ale w dzisiejszym świecie medialnego szumu, bezustannego nadawania komunikatów, gdzie słowa
przestają przystawać do swojej definicji, nie powinno to dziwić - z Radosławem B. Maciągiem, reżyserem sztuki "Inteligenci" Marka Modzelewskiego na Scenie Kameralnej w Sopocie, rozmawia Gabriela Pewińska w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Gabriela Pewińska: Inteligenci, czyli kto? Radosław B. Maciąg: To przedstawiciele popularnej klasy średniej. Małżeństwo mające dosyć sprecyzowaną, spójną wizję świata, rodziny, metod wychowawczych. W czym znacznie różnią się od swego nastoletniego syna, który przeciwko tej wizji się buntuje. Mamy zatem rodzinną mieszankę wybuchową. Bohaterowie tej sztuki, jak czytamy, cierpią na popularną w XXI wieku chorobę - nieumiejętność rozmowy, brak porozumienia. Mówi się, że sztuka Modzelewskiego to wołanie o umierający powoli dialog. Zresztą autor tekstu jest lekarzem, dobrze zna naturę ludzką. - Jest praktykującym lekarzem, diagnostą. W tym podobny jest Czechowowi, na którego w swojej twórczości niejednokrotnie się powołuje, a który stanowi jego spore źródło inspiracji. Brak komunikacji między ludźmi to w "Inteligentach" problem wynikający z nieprzystawalności tych wyobrażonych porządków do rzeczywistości. Modzelewski sugeruje, że ż