"Science fiction" w choreogr. Aleksandera Sobiszewskiego z Wrocławskiego Teatru Pantomimy na VII Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Mimu w Teatrze Na Woli w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Gdyby nie jeden, wręcz kuriozalny spektakl, można by powiedzieć, że niedawno zakończony Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w warszawskim Teatrze na Woli niczym specjalnym się nie wyróżnił i niczym specjalnym nie różnił się od poprzednich edycji. Ale niestety wyróżnił się. I to jak! Zadecydował o tym jedyny spektakl reprezentujący Polskę wystawiony przez Wrocławski Teatr Pantomimy. Ten sam, który nazywany jest dziś spadkobiercą unikatowego teatru w skali światowej, a mianowicie teatru pantomimy Henryka Tomaszewskiego, który pewnie teraz, jak się mawia, w grobie się przewraca. I to nie tylko dlatego, że kilka miesięcy temu ujawniono, iż w latach 1960-1966 współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. W czasie wyjazdów zagranicznych donosił swoim pryncypałom o tym, co robili i mówili członkowie jego teatru, donosił nawet na jednego z najwybitniejszych współczesnych mimów, Marcela Marceau, gdy ten przyjeżdżał na gościnne występy do Polski