EN

30.12.1997 Wersja do druku

Gdy prawda jest w ruchu

Kiedy wchodzimy na widownię, scena tonie w półmroku, a z niego wyłania się tylko miejsce akcji - przeszklona weranda. Jak się za chwilę z ust aktorów dowiemy, gdzieś wysoko w górach i z przepięknym widokiem na Alpy. Przez czas dłuższy na scenie nic się dzieje i nie pada z niej żadne słowo. Od początku na scenie mamy dwie postacie: ślepego starca i jego młodego opiekuna. Potem pojawia się oczekiwana przez ślepca kobieta. Kim ona jest? O tym opowiada nam właśnie najnowszy spektakl Sceny Nowej. Ale kim ona tak naprawdę jest, tego do samego końca się nie dowiemy. Poznajemy tu tylko kilka wariantów prawdopodobnego portretu tej kobiety. Każdy z nich przez czas pewien wydaje się prawdziwy, ale już za chwilę okaże się, że jest tej kobiety absolutnym przeciwieństwem. Austriackiego dramaturga Petera Turriniego w "Alpejskich zorzach" fascynuje jeden problem. To jak zmienny w czasie i w relacji z innymi potrafi być człowiek. Jak trudno poznać go i zrozumie�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Gdy prawda jest w ruchu

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 302

Autor:

Olgierd Błażewicz

Data:

30.12.1997

Realizacje repertuarowe