"Happy days" w Teatrze Atelier w Sopocie w reż. André Hübnera-Ochodlo. Pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.
Szczęśliwe dni Atelier bezwzględnie powinny być zarejestrowane przez telewizję. Inaczej będzie to znaczyć, że jest ona głucha i ślepa na arcydzieła teatralne. Prawdziwie cieszy się życiem - w obliczu nieuchronnego i bliskiego końca - Winnie. Nie z głupoty, bo to żadna głupia baba. Mówi rzeczy głębokie i czasami owszem płaskie. Ale przecież i Panu Bogu nie każdy żart się udaje - mówi. Nie może przestać mówić, bo dla niej równałoby się to śmierci. Toteż największym zmartwieniem Winnie jest, czy Willi jej słucha, czy w ogóle ktoś jej słucha. Nie wyobraża sobie mówienia do siebie, choć się przygotowuje. Do absolutnego osamotnienia. Rolę Winnie rzeźbi Bogusława Schubert. Rzeźbi genialnie! - Najnowsza premiera teatru Atelier - Szczęśliwe dni - to jaśniejsza wersja Końcówki Becketta, w której ślepy paralityk i domownicy czekają na koniec świata. Tu są tylko mąż i żona. Willi i Winnie. Ona wprawdzie też jest sparaliżowana przez h