Krew,krew... wszędzie krew. W tyle sceny,zajmując jedną jej część,zawieszona jest wielka czerwona kotara cała jakby zbroczona krwią. Wydaje się,że krew podmywa również mury owego dostojnego pałacu,w którym Edyp zasiada na królewskim tronie, że zbryzgane są nią wielkie szare bryły z ciosanego kamienia, z których ten pałac jest zbudowany. Wszędzie krew,a wokół jakby jęki mordowanych i skomlących o litość,jakby wielkie żałobne zawodzenie. Taka jest właśnie tutaj muzyka Tadeusza Bairda. Przejmująca,wstrząsająca. Zanim po raz pierwszy na scenie ujrzymy Edypa,zstępującego dostojnie po schodach swego pałacu - zbrodnia jut została dokonana. Jedna z najcięższych zbrodni. Ojcobójstwo. Przypadkowo zupełnie,w czasie kłótni na wiejskiej drodze po której szedł jako wędrowiec,Edyp zabił - jak się okaże - swego własnego ojca,którego nigdy nie znał,a z kolei powołany na jego tron poślubił własną matkę,stał się ojcobój
Tytuł oryginalny
List z teatru. Gdy los zastawia sidła
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka