Oparty na "Braciach Karamazow" Dostojewskiego najnowszy spektakl Teatru Miejskiego "Bracia K." pokazuje śmiertelną chorobę, na jaką cierpi świat, w którym zwątpiono w Boga. Reżyser wysoko postawił poprzeczkę w interpretowaniu postaci, sprostać temu może tylko wykonawstwo najczystszej próby.
Adaptacji tekstu Dostojewskiego dla potrzeb kameralnego spektaklu na małej scenie Teatru Miejskiego w Gdyni podjął się reżyser Andrzej Bubień, który do zadania podszedł z pasją i wyczuciem. Zrezygnował z całego tła historyczno-obyczajowego opisującego XIX-wieczną Rosję i niemal zupełnie pominął intrygę kryminalną, która tworzy oś powieściową. Spektakl Bubienia, zbudowany na kanwie głównego wątku opisującego chore relacje łączące synów starego Karamazowa, opiera się prawie wyłącznie na aktorstwie wspomaganym przez oryginalne kompozycje muzyczne Piotra Salabera (motywy z pogranicza nurtów etno), które wyłączają tragiczną historię braci Karamazow z kontekstu rosyjskości i nadają jej wymiar uniwersalny. Temu służy również minimalistyczna scenografia Anny Sekuły, a właściwie niemal całkowity jej brak, co dodatkowo odziera "Braci K." z odniesień do XIX-wiecznej Rosji. W rezultacie otrzymujemy czysty teatr w nagiej postaci, który pozbawion