Publiczność Teatru Wielkiego bawiła się świetnie. W kuluarowych rozmowach nad tymi, którzy krzywili się, że "po co to komu", dominowali zwolennicy wystawienia "My Fair Lady" w broadwayowskim stylu. Historii Elizy, londyńskiej kwiaciarki, która chciała się nauczyć ładnie mówić oraz elegancko zachowywać w towarzystwie, i językoznawcy prof. Higginsa, który odmienił jej życie, sceniczną formę nadał Maciej Korwin (dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni). Musical Fredericka Loewe z librettem opartym na "Pigmalionie" B. Shawa ma moc tekstu do przekazania i mnóstwo zmian sytuacyjnych. Reżyserowi udało się zapanować nad materią. Akcja ma tempo i styl, a zmiany obrazów nie "produkują" dłużyzn. Dynamiczne scenki obyczajowe, zgrabnie przeprowadzone "rozgrywki" w domu profesora, chór i balet razem tańczą, śpiewają i sprawdzają się w aktorskich zadaniach. Słowem - dramaturgiczna staranność warta podkreślenia, a pomysłów, jak
Tytuł oryginalny
Gdy Eliza poznała Higginsa
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Ilustrowany nr 233