PREMIERA "Samuela Zborowskiego" w Teatrze Klasycznym jest świadectwem dużych ambicji nowego dyrektora tego teatru, Jerzego Kaliszewskiego. Ten ostatni dramat Słowackiego, nie dopracowany zresztą do końca, jest niesłychanie trudny do realizacji. Toteż niezwykle krótka jego historia sceniczna łączy się z najwybitniejszymi twórcami naszego teatru. Po raz pierwszy wystawił "Samuela" Aleksander Zelwerowicz w Łodzi w r. 1911 i sam zagrał prowadzącą rolę Lucyfera. Drugą inscenizację zawdzięczamy Leonowi Schillerowi w warszawskim Teatrze Polskim w r. 1927, na dwa dni przed sprowadzeniem prochów poety z paryskiego cmentarza do stolicy (Lucyferem był K. Adwentowicz). Trzecim twórcą "Zborowskiego" był Wilam Horzyca, tym razem we Lwowie w r. 1932 (Lucyfer - T. Białoszczyński). Tak więc obecna premiera po 30-letniej przerwie, jest dopiero czwartą z kolei. Niesłychanie skomplikowany i trudny jest ten sen-dramat. Nie tylko dlatego, że składa się jak
Tytuł oryginalny
Gdy duchy rządzą światem
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 278