O mijającym roku, politykach w teatrze i teatrze politycznym, obecnym i przyszłym repertuarze oraz kilku innych teatralnych kwestiach rozmawiamy z Januszem Kijowskim, dyrektorem Teatru im. S. Jaracza w Olsztynie.
2015 to był dobry, średni czy zły rok? - Był dobry. Nie tylko dlatego, że obchodziliśmy potrójny jubileusz: 70-lecia Jaracza, 90-lecia sceny w Olsztynie i 250 lat teatru publicznego w Polsce. Po remoncie w naszym budynku powstał multipleks teatralny, o którym marzyłem. Może obsługiwać szerokie kręgi publiczności - od takiej, która szuka przyjemnej rozrywki, po bardziej wyrafinowaną. Mamy też propozycję dla tych, którzy szukają w teatrze nowego języka, nowej formy i nowej ekspresji. 2015 możemy odnotować jako rok udany repertuarowo i frekwencyjnie. Frekwencyjnie też? Przecież mówi się, że Polacy nie czytają książek i nie chodzą do teatru. - Statystyki są nieprawdziwe! Wynika z nich, że do filharmonii chodzimy raz na 1700 lat, choć w naszym mieście filharmonia puchnie. To samo jest z teatrem. W ludziach pozostała naturalna tęsknota, która gromadzi nas w amfiteatrach i salach koncertowych. Chcemy usłyszeć oddech sąsiada, chcemy pobyć razem,