- Mój spektakl jest opowieścią o wykluczeniu, o polskiej ksenofobii. Tworzymy z Polski centrum świata i nie zauważamy, jacy jesteśmy prowincjonalni - opowiada Jarosław Tumidajski, reżyser "Pana Tadeusza". Dziś premiera w Teatrze Wybrzeże.
Poemat Adama Mickiewicza jest zapewne najlepiej znanym polskim dziełem literackim; utworem tysiące razy omawianym, analizowanym, komentowanym i recytowanym. Jeśli tak, to co jeszcze można o nim nowego powiedzieć? Dlaczego warto zająć się poematem na scenie - w celu innym, niż tylko przedstawienie go wycieczkom szkolnym? Na te pytanie swoim spektaklem odpowie Jarosław Tumidajski, reżyser młodego pokolenia (rocznik 1980), świetnie znany trójmiejskim widzom. Przygotował on już w Teatrze Wybrzeże dwie udane adaptacje polskiej literatury, czyli "Grupę Laokoona" Tadeusza Różewicza oraz "Onych" Stanisława Ignacego Witkiewicza. Na swoim koncie ma także "Świętą Joannę szlachtuzów" Bertolta Brechta w Teatrze Miejskim im. Gombrowicza w Gdyni. To wyśmienite przedstawienie - prezentujące bezkompromisowy, brutalny obraz świata opartego na bezwzględnym wyzysku - niestety zagrane zostało zaledwie parę razy i, po objęciu Teatru Miejskiego przez Ingmara Villqista, spad