Które z polskich miast otrzyma tytuł Europejskiej Stolicy Wolności, dowiemy się dzisiaj po południu. Dla Gdańska werdykt będzie oznaczał weryfikację nie tylko wszystkich starań o tytuł, ale także tego na ile nośne pozostają dzisiaj jego solidarnościowe i wolnościowe tradycje - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Kiedy Gdańsk decydował się stanąć do konkursu piękności z udziałem polskich miast, w którym główną nagrodą jest tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku, odezwał się chór sceptyków, który podawał w wątpliwość sensowność startu w konkursie, a też i nasze szanse. Sensowności nikt już dzisiaj głośno nie podważa. W badaniach, przeprowadzonych na początku 2010 roku przez Biuro Gdańsk i Metropolia Europejska Stolica Kultury 2016, 88 proc. ankietowanych zadeklarowało, że chciałoby, aby tytuł dostał się Gdańskowi. Gdyby takie badania przeprowadzić dzisiaj, przekonanych, że jest się o co bić, byłoby z pewnością jeszcze więcej. Jakie zaś mamy dziś szanse? Wydaje się, że niemałe. Do finału konkursu przeszło pięć miast, poza Gdańskiem - Katowice, Lublin, Wrocław i Warszawa. Gdyby o przyznaniu tytułu decydowało po prostu to, jak bogaty jest kalendarz imprez kulturalnych w danym mieście, tak obecny, jak i zapowiadany na 2016 rok,