Tak jest. Dziś po obejrzeniu kilku coraz składniejszych prób, możemy powiedzieć z całą pewnością (choć w sztuce nic nie jest pewne): w Operze Bałtyckiej szykuje się wydarzenie baletowe wielkiej miary.
Jego autorem będzie cały zespół, a nawet artyści spoza zespołu, który poderwała do wysokich lotów Izadora Weiss, co przypomina sytuację, gdy scenę baletową opery obejmował Sławomir Gidel, startując spektaklem "Mane, teke, fares". A nawet, poniekąd, więcej. Sięga czasów, gdy królowała tu Janina Jarzynówna-Sobczak, tworząc niezapomniane widowiska do muzyki współczesnych polskich kompozytorów. Izadora Weiss również skomponowała swoje widowisko do muzyki polskiego kompozytora, znanego jednak głównie ze ścieżek dźwiękowych do filmów. Powoli jego muzyka wybija się na samodzielność, Michał Lorenc ma bowiem w dorobku kilkanaście solidnych przebojów. Jeden z nich stał się motywem przewodnim drugiej części widowiska, w której rozdzieleni przez śmierć Dziewczyny kochankowie łączą się, bowiem Ona nie wytrzymuje Tam z tęsknoty i wraca na ziemię... "z nieba". Parę na śmierć zakochanych grają -doskonale! - Magda Kotlarz i Filip Michalak. W s