ZAWSZE z dużą obawą przyjmowałam adaptacje głośnych dzieł literackich na scenie. Nie bez powodu, bo też efekty tych artystycznych transplantacji były różne. Częściej rozczarowywały niż budziły zachwyt i akceptację. Czy podobnie stało się w przypadku mojego odbioru polskiej prapremiery głośnego w świecie musicalu "LES MISERABLES" autorstwa ALAINA BOUBLILA I CLAUDE-MICHELA SCHONBERGA, opartym na powieści "NĘDZNICY" Wiktora Hugo? Mogę powiedzieć, że podobała mi się umiarkowanie. Słuchając przedpremierowej reklamy, czytając o piętrzących się trudnościach technicznych, spodziewałam się rewelacji na miarę rzeczywiście światową. Tymczasem spektakl tak prawdę mówiąc, niczym mnie nie zaskoczył. Nie budziły we mnie grozy i zdziwienia - huk karabinów, armat i kolorowe dymki w tym jeden - w barwach flagi francuskiej trącący nieco kiczem, wielkiego wrażenia nie doznałam oglądając wjeżdżającą na scenę z dwóch stron barykadę, nie wzru
Tytuł oryginalny
Gavroche, Cosette i inni...
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wybrzeża nr 130