EN

10.04.2009 Wersja do druku

Gardzienice nie dla Lublina

- Odnoszę wrażenie, że wadzimy władzom miasta, że się na nas boczą, że ślą sygnały, iż nie jesteśmy potrzebni. Niby są rozmowy, ale nic z nich nie wynika. Na razie korzystam z zaproszenia pani prezydent Gronkiewicz-Waltz do Warszawy - z Włodzimierzem Staniewskim, dyrektorem i założycielem Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice rozmawia Teresa Dras z Polski Kuriera Lubelskiego.

Teresa Dras: Co się dzieje w Gardzienicach, a raczej z Gardzienicami, bo wciąż jesteście w podróżach? Włodzimierz Staniewski: W Gardzienicach, mówiąc krótko, dzieje się bardzo dużo, przelewa się. I to od początku roku. Co miesiąc gramy maratony teatralne w naszej siedzibie. Publiczność przyjeżdża nawet zimą, w czasie zawieruchy śnieżnej, jadąc zewsząd, inwestując w tę wyprawę sporo grosza i czasu. Prowadzimy comiesięczne, międzynarodowe kursy Akademii Praktyk Teatralnych, w której każdego roku powstaje nowe przedstawienie. Działa galeria sztuki, regularnie odbywają się Spotkania Literackie, a w sierpniu - coroczny międzynarodowy staż, rodzaj szkoły aktorskiej. W listopadzie graliśmy w Rydze. W styczniu z trójką aktorów, Joanną Holcgreber, Mariuszem Goła-jem i Marcinem Mrowcą byliśmy w Izraelu. Miałem wykłady i "master class" dla studentów wydziału teatru Uniwersytetu w Tel Aviwie, na koniec wspólnymi siłami powstał spektakl w rodza

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W Gardzienicach się przelewa...

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Kurier Lubelski nr 85 online

Autor:

Teresa Dras

Data:

10.04.2009

Wątki tematyczne