Niech mi wytrwali (oczywiście, ci, którzy wytrwali z moimi tu recenzjami podczas ostatnich 30 lat). Czytelnicy wybaczą, że zacznę ten opis wrażeń ze spóźnionej o prawie pół roku - po zagranicznych wojażach teatru - premiery prasowej "Hamleta" w STARYM TEATRZE, nie tyle od refleksji artystyczno-intelektualnych, lecz w jakimś sensie psychofizycznych. Lub odwrotnie, jeśli idzie o finalne stwierdzenie. Myślę bowiem, że Andrzej {#os#2589}Wajda{/#}, który donosi w specjalnym programie do przedstawienia, iż - co podaję za nim skrótowo - pragnie jako reżyser ukazać męki Aktora odtwarzającego perypetie Hamleta, dyszącego żądzą zemsty księcia Danii będącej pono więzieniem, a rządzonej przez bratobójcę Klaudiusza ożenionego z bratową i matką następcy tronu, perypetie za kulisami sceny w garderobie, naprzeciw lustra (ergo: zwierciadła, jakie odbija życie zawsze i wszędzie) oraz lustra-telewizora ustawionego nad garderobianą niszą (czyli współc
Tytuł oryginalny
Garderoba Hamletów
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 11