WIELU spośród tych, co czytali nową sztukę Sławomira Mrożka w "Dialogu", przyznawało otwarcie, iż niełatwo pojąć, o czym rzecz traktuje. Ową trudność piętrzyła tytułowa postać Garbusa: onże na scenie działa niewiele, mówi jeszcze mniej, ale przecież jest i, co więcej, od niego bierze się nazwa sztuki. Popatrzmy jednak na przedstawienie, przygotowane w krakowskim Starym Teatrze przez Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} (reżysera) i Ewę {#os#560}Starowieyską{/#} (scenografia). Na scenie, trochę w głębi, sielankowy domek z altanką, czysty w kolorach, idealne miejsce wypoczynku. Wokół góry, czyste powietrze. Domek otoczony ciasnym, wysokim żywopłotem, chroniącym jego odosobnienie. Wreszcie olśniewający zielenią gazon, na którym stoją białe, ogrodowe mebelki. Razem - niejako laboratorium ładu i komfortu. Gospodarzem domku jest tytułowy kaleka; małomówny, za to sprawnie obsługujący gości. A ci zjeżdżają: baron
Tytuł oryginalny
Garbus - komedia publicystyczna
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu Nr 29