"Garbus" w reż. Marka Fiedora we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Piotr Zaremba w portalu wpolityce.pl.
Pojechałem na tę sztukę do Wrocławia, w ramach obowiązków jurora. Sama taka wyprawa uczy pokory. Wiele godzin w pociągu, często aby zobaczyć coś banalnego lub budzącego sprzeciw. Ale tym razem było warto, oj było. Choć zesłano zespół wrocławskiego teatru Współczesnego do salki w podziemiach muzycznego Teatru Capitol. U nich samych odbywa się remont. "Garbus" to jedna z najtrudniejszych i najdziwniejszych sztuk Sławomira Mrożka. Opiera się łatwym, publicystycznym interpretacjom, ciężko byłoby zawrzeć jej wymowę w bryku dla licealistów. Ciężko jest nawet o tę wymowę składnie zapytać. Nie pamiętałem dobrze, to prawda, tego tekstu. Wciągnął mnie już sam początek, banalna konwersacja przeplatana ciągiem sztuczek z teatru absurdu, ale przede wszystkim poczucie narastającej w szybkim tempie tajemnicy. Pięć dziwacznych, skrajnie niedobranych osób na wakacjach u tytułowego Garbusa plus niesamowita muzyka. Patrzyło się na to jak na zawi