Jest to inny Mrożek. Rezygnujący z zabawy w absurdalne konstrukcje i pure-nonsensowe dowcipy. Nowy Mrożek, skupiony i oschły, dzieli się z widzami głęboko przeżywanym niepokojem. Garbus to bodajże najpełniejsza manifestacja jego pisarstwa. Tak to przynajmniej stało się w przypadku łódzkiej prapremiery. Dejmek przekazał czytelnie plan idei, a więc problem stanu zagrożenia przeciętności przez odmienność, ów metaforyczny garb. Ukazał narodziny obsesji i fobii, jakże łatwo popychających do szalonych działań. Z równą pewnością reżyserskiej ręki unaocznił Dejmek relacje pomiędzy postaciami, które po gombrowiczowsku odczuwają się wzajemnie dzięki obecności garbusa i tylko wtedy potrafią znaleźć słowa i gesty nie podległe rutynie. Wstrzemięźliwość w dawkowaniu efektów i zaufanie do autora przyniosły w efekcie przedstawienie, będące pokazem gry zespołowej. Trudno kogoś wyróżnić, warto natomiast przepisać cały afisz: Barbara Krafftówn
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 5