Do Groteski poszedłem dla Gałczyńskiego, wyszedłem z sympatią dla teatru. Myślę, że nie były to tylko moje uczucia. Wszyscy narzekają dziś na teatr, na jego nudę i jałowość. Odwracają się od "małego" dziewiętnastowiecznego realizmu - i biegną na Gałczyńskiego. Znużeni fotograficznymi landszafcikami dekoracji, ścisłym, opisywackim sposobem gry, przytłoczeni całą zmorą powierzchownej, bezmyślnej teatralnej rodzajowości - znajdują w Grotesce teatr konwencji, umowności i skrótu, teatr dowcipny i zabawny, pomysłowy i odkrywczy w poszukiwaniu środków wyrazu. I z pewnością niektórym to wystarcza, i z pewnością niejednemu się wydaje, że wystarczyłoby konwencje groteski, swobody i pomysłowości artystycznej wprowadzić na sceny wszystkich teatrów, aby rozwiązać dręczący je problem. Problem nudy i jednakowości? - Na pewno. Problem nowego teatru? Niewiele znam przedstawień Groteski. Ale gdyby mi ktoś powiedział, że t
Tytuł oryginalny
Gałczyński i Groteska
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski, Krakó nr 24