Gdy mowa o żelaznym repertuarze sceny polskiej, myślimy zwykle o wielkiej poezji, o dramacie monumentalnym, o klasykach literatury. Źle by jednak było gdyby trwały dorobek teatru ograniczał się do dzieł geniuszu narodowego. Są sztuki pisane z myślą o najszerszej publiczność, których przeznaczeniem jest wracać raz po raz na afisz. Zasługują na to z pewnością trzy sztuki z gatunku widowisk popularnych. Dwie z nich: "Krakowiacy i Górale" i "Kościuszko pod Racławicami" przeszły próbę czasu z honorem; nabrały patyny, nie tracąc barw. Trzecia, powstała współcześnie, to "Gałązka rozmarynu" Zygmunta Nowakowskiego. Za wcześnie ocenić, jak należy, jej miejsce w hierarchii teatralnej, ale dziś już można przewidzieć, że ma ona zapewnioną przyszłość na wolnej polskiej scenie. Znaczenie historyczne wyznacza jej sam temat: narodziny oręża polskiego w I wojnie światowej. Biegnie on szlakiem kadrówki, od sierpnia 1914 do wiosny następnego roku, poprzez
Tytuł oryginalny
Gałązka rozmarynu
Źródło:
Materiał nadesłany