XXIX Dni Sztuki Współczesnej w Białymstoku podsumowuje Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Na bloku - olbrzymi mural, w drewnianej chacie - opowieści z Lema, w elektrowni przesypywanie ziemi i ostrzenie noży, w powojskowym magazynie - klimat ze Star Wars, a na finał, w klubie - elektroniczna muzyka tworzona przez gromadkę ludzi w maskach. Czy to wszystko może mieć coś ze sobą wspólnego? Może, i to sporo, mimo pozornej rozbieżności. Dobór imprez na finał zakończonych właśnie Dni Sztuki Współczesnej, podkreślił to, co dla festiwalu charakterystyczne. Tak jak wędrował po różnych miejscówkach w mieście, tak i meandrował po obrzeżach sztuki szeroko pojętej, przekraczał granice, wybrzmiewał w bardzo różnych językach. Tytuł tegorocznej edycji festiwalu nie był wymysłem, dostaliśmy faktycznie "Polifonie/Narracje alternatywne". Różnorodność, wielowymiarowość, skoki z jednego bieguna na drugi - tak było w mieście przez 10 dni. I dodać trzeba - było ciekawie. Zatrzęsienie propozycji, bardzo dobry teatr (poza kiepskim plenerowym), niez�