Gaga jest językiem tańca, nie stylem, co oznacza, iż służyć ma tak komponowaniu rysunku ruchu, jak i komunikowaniu się tancerzy między sobą i z widownią. Wynika z tego wiele dobrego: bezpretensjonalne kompozycje są wyprowadzane z indywidualnych predyspozycji ruchowych tancerza - o "Projekcie twórczym Mixer" Natalii Iwaniec w Krakowskim Teatrze Tańca pisze Michał Korda z Nowej Siły Krytycznej.
Życie pisze, jak wiadomo, najlepsze scenariusze. Znajomej, która została odrzucona na egzaminach w Państwowej Wyższej Szkole Tańca w Bytomiu, studenci tej uczelni powiedzieli na pociechę: Iwaniec też nie przyjęli, ale ona się nie załamała i od razu wyjechała do Izraela. Nie weryfikowałem czy to prawda, czy "folklor", bowiem "życiowość" tej historii pasuje do scenariusza tej recenzji. Biografia Natalii Iwaniec, potraktowana jako scenariusz, mogłaby brzmieć następująco: odrzucona przez komisję w Bytomiu tancerka udaje się po sprawiedliwość aż do Izraela, gdzie pod okiem Ohada Naharina, jednego z najwybitniejszych choreografów i tancerzy, kształci się na certyfikowaną instruktorkę stworzonego przez niego języka ruchu i objeżdża Europę (w tym Polskę), ucząc Gagi. Idąc dalej tropem tego scenariusza, Iwaniec, nie roszcząc sobie większych pretensji o medialną aurę wokół swojej osoby, przyjechała do Krakowa, gdzie z dziewiętnastoma wyselekcjonowan