"Na wsi" w reż. Adama Guzińskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.
Premiera "Na wsi" Martina Crimpa we Wrocławskim Teatrze Współczesnym to rozpaczliwa próba ratowania przez aktorów inscenizacji Adama Guzińskiego, która na ratunek nie zasługuje. Miłosne trójkąty mają kapitalną tradycję literacką, filmową i sceniczną. W tej perspektywie sztuka Martina Crimpa to ledwie udramatyzowane słuchowisko z dreszczykiem. Godzinne miłosne delirium bohaterów, którzy nie mówią niczego ponad to, co wiemy. Nawet zło nie przekracza poziomu brukowców. Paradoksalnie - jest jak u Czechowa. Skundlone przeznaczenie, liche żądze, żenujący seks. Tyle że dramaturgiczne rozwiązanie Guzińskiego wzbudza niechęć. Nikt tu nie kontestuje, więc się i nie przeistacza, bohaterowie nieznośnie ględzą, wprost zagadują rzeczywistość. Uprawiają pingpongowy dialog i upewniają się natychmiast, czy powiedzieli to, co powiedzieli. Intryga zda się dość pokraczna. Lekarz przywozi z trasy (klimacik z Lyncha) nieprzytomną dziewczynę i pakuje ją do