"Niebezpieczne związki" w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Żeromskiego w Kielcach. Pisze Jacek Wakar w Teatrze.
Próbując unowocześnić "Niebezpieczne związki" [na zdjęciu], Radosław Rychcik pozbawił je siły i perwersyjnego wdzięku. Jacek Wakar omawia też wcześniejsze realizacje reżysera. Radosław Rychcik dba o swój wizerunek. Łatwo było kilku ofiarnym krytykom wykreować go na gwiazdę nowego polskiego teatru. Pamiętam festiwal "Kontakt" w Toruniu przed dwoma laty. Rychcik pokazywał tam zrealizowaną w Kielcach "Samotność pól bawełnianych" Bernarda-Marie Koltsa. Po spektaklu miało być spotkanie z publicznością. Reżyser przyszedł na nie z zamierzeniem prowokowania do... No właśnie, do czego? Próbował dyskredytować zadających pytania. Sprzedawał bunt i być może na kimś zrobiło to wrażenie. W większości wzbudziło zażenowanie, ale znać było, że o taką właśnie reakcję młodemu twórcy chodziło. Że ma oburzonych w głębokim poważaniu, najchętniej stałby się idolem w popkulturowym rozumieniu tego określenia. Zresztą dramat Koltsa wystawił