Logo
8.05.2010 Wersja do druku

Futbol - moje esperanto

- Jako pokolenie żyjemy w ciekawych czasach, ale krwi za ojczyznę nie przelewaliśmy. Dlatego szukałem przestrzeni heroikomicznej, stąd piłka nożna i piłkarski idol. W końcu piłka nożna, jakby na nią nie patrzeć, jest w pewnym sensie ucieczką od rzeczywistości - mówi RADOSŁAW PACZOCHA przed premierą swojej sztuki w Teatrze Wybrzeże.

Magdalena Hajdysz, Maciej Korolczuk: Sport w teatrze. Mezalians? Radosław Paczocha: Sam jestem ciekaw. Kiedy pisałem ten tekst, nie zakładałem, że to będzie dramat czy scenariusz filmowy. Właściwie jest to udramatyzowane opowiadanie. Od dawna chciałem napisać tego rodzaju historię z piłką nożną w tle. Będąc jeszcze studentem, przeczytałem w "Literaturze na świecie" opowiadanie jednego z czeskich pisarzy. W tym opowiadaniu toczył się mecz czeskiej okręgówki, opisywany przez bohatera, który tego dnia o tej samej porze się urodził. Jego ojciec, zamiast na poród syna, wybrał się na mecz. Starałem się znaleźć takie piłkarskie wydarzenie, które wiązałoby się z życiem pokolenia mojego ojca i moim, czyli pokolenia urodzonego w drugiej połowie lat 70. O tym meczu opowiadał mi jeszcze ojciec, kilka pozostałych historii zapożyczyłem od moich znajomych i przyjaciół. Starałem się stworzyć tzw. prostą historię, wychodząc z tego samego punktu, c

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera w Wybrzeżu. Futbol - moje esperanto

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 105/07.05

Autor:

Magdalena Hajdysz, Maciej Korolczuk

Data:

08.05.2010

Realizacje repertuarowe