Przedstawienie idzie śladem tradycji wykonawczej i śladem tradycyjnych upodobań publiczności: traktuje słynnego "Skiza" jak dosyć błahą komedię salonową, której wartość polega na błyskotliwym dialogu oraz na wdzięku sytuacji i postaci. Aktorzy są znakomici (Krafftówna, Zawadzka, Holoubek, Fronczewski): błyskotliwy dialog potrafią prowadzić, jak mało kto. Wdzięk sytuacji scenicznych jednak zaznacza się właściwie tylko w zabawnej parafrazie "Śniadania na trawie". Ten słynny obraz Maneta z 1863 roku słusznie uznano wówczas za nieprzyzwoity: przedstawia nagą kobietę wśród ubranych mężczyzn. Zatorski nie idzie tak daleko. Wprowadza jednak do przedstawienia parafrazę tego obrazu, aby zaznaczyć ulubionym swym, a subtelnym sposobem wytrawnego znawcy dziejów kultury, w jaki sposób wiek dziewiętnasty, wiek Zapolskiej, podejmuje i kontynuuje okrzyczaną nieprzyzwoitość osiemnastego wieku, nieprzyzwoitość rokokowa, w którą bawi�
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 101