W..Kronikach królewskich" Wyspiańskiego wystawionych przez Ludwika René centralną sceną spektaklu jest scena śmierci Barbary Radziwiłłówny. Zmagania Zygmunta Augusta o siłę królewskiej władzy i o własne szczęście - wieńczy ta śmierć, a w jej godzinie król jest już tylko cierpiącym człowiekiem. Heros nagle zmalały, którego stać na rozrzutność osobistego cierpienia, na luksus prywatnej tragedii, bo ta niczego nie zmienia na wielkich historycznych planach. Pogodny, renesansowy czas - król mógł być wtedy silnym władcą i słabym człowiekiem. W niecałe sto lat później - jest rok 1655 - król, który był słabym człowiekiem, był równocześnie polityczną marionetką. Jak Jan Kazimierz z fragmentu dramatu Słowackiego. Ale miejsce herosa w koronie zajął inny bohater - zwyczajny szlachcic z innego dramatu Słowackiego. Mógłby o sobie powiedzieć słowami Czarnieckiego: "Jam nie z soli...", własnym cierpieniem dźwignął się wzw
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 49