"Zemsta" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Recenzja Olgierda Błażewicza w Glosie Wielkopolskim.
Przed 130 laty Teatr Polski zaczynał swe dzieje fredrowską "Zemstą", ulubioną odtąd tej sceny komedią i na jubileusz nie sposób było do niej nie powrócić. Ale jakże inny jest ten Fredro Piotra Cieplaka, jak szalony i postmodernistyczny. W pierwszych scenach perorujący wierszem fredrowskim, Dyndalski z Cześnikiem obaj, bez kontuszy i we współczesnych garniturach, wprowadzają na widowni prawdziwą konsternację. A rozdźwięk między, jakże anachronicznie brzmiącym językiem, a obrazem, wydaje się nie do pokonania Ale, po chwili, widz zaczyna stopniowo oswajać się z zamysłem reżysera, który zgodnie z tym - co powiedział przed premierą "Głosowi" - uznał, że żadna epoka teatralna nie powinna konserwować zastanego sposobu wystawiania Fredry, ale powinna poszukiwać własnych środków i uwalniać go od wszystkich schematów, w które w przeszłości ubierał go teatr. Reżyser, od pierwszych scen co chwila więc nam przypomina że to jest teatr, a więc gra