Złą passę mają w tej chwili na scenach warszawskich klasycy komedii. W Teatrze Kameralnym - Molier nudny i fałszywy. W Teatrze Domu Wojska Polskiego - Fredro nie do poznania. Bo wychodząc z przedstawienia "Wielkiego człowieka do małych interesów" poniektórzy widzowie zapytywali: Czy to naprawdę Fredro? Gdzież tu fredrowski wdzięk i dowcip, gdzie konkretność i soczystość postaci? Gotowi byli nawet dodawać: Nie wmawiajcie nam, że to jest dobra komedia! Mieli rację: to nie był Fredro. Nie mieli racji: to jest świetna komedia. Potwierdzą to ci, którzy widzieli dobre przedstawienia "Wielkiego człowieka do małych interesów" (choć trzeba przyznać, że było ich także wiele złych w przeszłości), i ci, którym wyobraźnia pozwala domyślić się wszystkich możliwości teatralnych tkwiących w niewykorzystanych aktorsko postaciach i sytuacjach. Gdyby ktoś ani rusz nie czuł się co do tego przekonany, trzeba mu chyba powiedzieć, by uwier
Tytuł oryginalny
Fredro - nie do poznania
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 90